„Black Howk Down”… wiem, wiem, to nie jest modelowe kino familijne na prima a’ prillisowy poniedziałek, ale skoro wszystko ostatnio (z aurą na czele) stanęło na głowie to czemu nie? Zwłaszcza że film Scotta znakomitym filmem jest?… Kiedy więc już opadł bitewny pył, a zmywarka potrójnym, przenikliwym sygnałem zakomunikowała koniec Świąt, postanowiłem zabrać się za krótkie podsumowanie marca.
W zasadzie ten wpis mógłbym krótko streścić staropolskim: „ W marcu jak w garncu”. Należą się wam jednak dłuższe słowa wyjaśnienia. I tak po kolei. Treningowo, robota wykonana w 100%. Dzisiejszy poniedziałek jest pierwszym od miesiąca (!) wolnym dniem bez treningu. Nic. Zero. Nul. Totalny reset.
– 51 aktywności włącznie z treningiem siłowym na które poświęciłem blisko 54 godz.
-13 treningów w wodzie w czasie których przemieliłem 24km wody.
– Raz w tygodniu zakładka (rower+bieg), w sumie ponad 9 godz.. Z resztą zobaczcie jak to wyglądało..
Żal jedynie, że na razie tylko na rower szosowy można tylko popatrzeć, a jazda na czymś co nie jedzie – sami wiecie – to przede wszystkim kształtowanie charakteru;).. Na szczęście odkrywanie dźwięków „Delta Machine” – Depeche Mode, skutecznie ułatwia połykanie wirtualnych kilometrów (polecam!).
Poza tym ogłaszam wszem i wobec koniec podróży do Miasta Łodzi zakończonych egzaminem na instruktora sportu w dyscyplinie TRIATHLON! Lekki stres, wyprasowany na kant dres…….
….., zestaw pytań nr XX i.. tylko wypatrywać legitymacji z Ministerstwa Sportu i Turystyki.. Tylko wspólnych treningów i Wielisławowo – Manfredowej atmosfery żal:)
Ostatni szlif z trenerem Jackiem Chmielem
Poza tym tradycyjnie dzieje się. Już niebawem zaprosimy Was w oddzielnym komunikacie na zajęcia z zakresu doskonalenia techniki pływania w triathlonie. A w ostatni weekend kwietnia rezerwujcie czas na warsztaty triathlonowe połączone z testami pianek SAILFISH które zorganizujemy wspólnie z naszym partnerskim sklepem TRICARBON…
A żeby w prima a’ prillis nie zabrakło akcentu humorystycznego, dzisiaj na stronie Akademii Triathlonu znalazłem swoje nazwisko w zacnym gronie 10 oficjalnych testerów sprzętu AT.
Mam tylko nadzieję, że to nie żart redaktora Grassa i jutro wpis pozostanie na swoim miejscu. A informacjami ze świata sprzętowych nowinek treningowych będę mógł się dzielić z Wami przez cały rok:)
Aha. Postanowiłem również konsekwentnie nie podejmować tematyki jęcząco – polityczno -pogodowej (jest jak jest), i tu polecam brać przykład z mojego kota – potrafi się cieszyć każdą chwilą. Można? Można.. Czego Wam i sobie niezmiennie życzę!