W marcu jak w garncu*

witek-woda

Jak ten czas leci.. My tu gadu – gadu, a dzień już dłuższy od najkrótszego w roku o całe 3 godziny i 16 minut, a to oznacza tylko jedno: do końca zimy pozostało tylko 16 dni (SZESNAŚCIE!).  Tak więc optymistycznym: „aby do wiosny” mógłbym na dzisiaj już zakończyć, ale za dużo się ostatnio zadziało żeby to przemilczeć..

Słonko figlarnie puszcza oko zza okna (najwyższa pora), Lewy strzela kolejne 2 gole, Justyna toczyła  nierówną walkę z „astmatycznymi” Norweżkami, Stoch i spółka spisała się na medal, a lekkoatleci pięknie medalami udekorowali nam niedzielę.. No, bez dwóch zdań – działo się. Aż serce rośnie! Ale nie tylko na szklanym ekranie. Na wyciagnięcie, nie – to jakoś tak niefajnie brzmi.., na rozprostowanie nóg z pilotem w ręku to można sobie pozwolić, ale po dobrze wykonanej robocie. A bez pracy jak wiadomo, nie ma kołaczy;)

Po listopadowo – grudniowym roztrenowaniu styczeń był naprawdę fajnym otwarciem roku. 250km przebiegu w trudnych zimowych warunkach.. Tego jeszcze nie grali. W lutym przyplątała się infekcja i wypadło 5 dni na L4. I tutaj zatrzymam się na sekundę. Ku przestrodze. Tu niestety nie ma drogi na skróty. Jestem zdrowy to trenuję. Jestem chory –  to choruję. Proste? Niby tak – mówi rozum. Serce natomiast się kroi kiedy trzeba opuścić kolejny trening , z nosa leci jak z kranu, ja sam swojego głosu nie poznaję,  a nogi nerwowo przebierają w blokach przy śniadaniu bo może właśnie nastał ten dzień…  Spokojna gimnastyka w domu to i owszem, ale outdoor czy basen to już zdecydowanie nie jest dobry pomysł;) Pamiętam jak w ubiegłym roku wybiegłem o 2 dni za wcześnie i skończyło się kolejnymi siedmioma w łózku z zapaleniem gardła;( A mówią, ze najlepiej uczyć się na cudzych błędachJ..  Od kataru na szczęście jeszcze nikt nie umarł. A dzisiaj zdrówko odpukać dopisuje. Nic nie stuka nic nie puka jak mawiają giełdowi bywalcy i można robić swoje. Marzec to już całkiem poważna dawka treningu.  Ponad 11 godz.  w tygodniu – jest dobrze.. z reszta zobaczcie sami jak to wygląda..

marzec

Ostatnie dni to także kolejne setki kilometrów spędzonych w samochodzie w drodze do miasta Łodzi na kolejne zajęcia w ramach kursu instruktorów triathlonu. A tam każdy z trenerów swojeJ. Zajęcia o wyższości Świat Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. Bo to właśnie: PŁYWANIE, ROWER, BIEG (właściwe podkreśl) jest najważniejszą konkurencja w triathlonie. No i nie ma lekko. Na basenie praktyczne przerabianie kolejnych metod treningowych ze wskazaniem na praktyczne;) (co myślicie np. o „piramidzie”, czyli:

25m-50m-75m-100m-150m-200m na przerwach 15” i w dół 150m-100m-75m-50m-25m na pauzie 20”.. Potem „lokomotywa”-  6x100m na przerwie 90”– typowo wytrzymałościowe zadanie ..

witek woda

Do tego ciągłe „szlifowanie” techniki (w akcji na filmie Artur – pozdrowienia)

Analiza techniki pływania na materiale video

Na sali gimnastycznej również lekko nie było: kształtowanie techniki biegu, ćwiczenia ogólnorozwojowe, „pędzlowanie” płotków, piłka lekarska, gimnastyka siłowa.. Tak, tak, moi drodzy! Bieganie to nie tylko bieganie;)

sala4

sala

              Żeby nie było tak różowo.. W Łodzi gościliśmy w zakładzie medycyny sportowej gdzie mieliśmy możliwość wykonania testów wydolnościowych. I tutaj odpowiedź na pytanie: po co robić testy wydolnościowe i monitorować parametry organizmu? A na przykład po to żeby w lutym dowiedzieć się że jesteśmy w  formie spodziewanej w maju i trzeba właściwie zareagować na taką wiadomośćJ A tak zupełnie poważnie. Próba przeprowadzona na bieżni od 9km/h z prędkością zwiększaną co 3 minuty o kolejne 1,5km/h, aż do całkowitej odmowy organizmu, stanowi pełne  źródło wiedzy nt. wydolności i stopnia wytrenowania zawodnika. A najlepiej poprosimy Panią Kasię o wyjaśnienie zagadnienia na filmie:

Badanie wydolności organizmu próba na bieżni

med2

Robert w trakcie
med3

Wojtek tuż po..

medyc monitor

Do analizy

              Polecamy i przekonujemy nieprzekonanych do wykonania takiego testu. W przypadku braku możliwości skorzystania z takiego sprzętu, odpowiedzi na wszystkie nasze pytania udzieli również test wydolności organizmu wykonany w oparciu o stopień zakwaszenia mięśni, który można wykonać po wcześniejszym umówieniu się z nami. O tym jak wygląda taki test napiszemy  już w kolejnym artykule. Opowiem Wam w nim historię Kuby, naszego podopiecznego który złapał „zajawkę” na triathlon.. i nie odpuszcza.  Tak trzyma go do dziś.

*jak mawiali starożytni – wszystko się może zdarzyć

Share on Facebook0Tweet about this on TwitterShare on Google+0